Komentarze: 13
...czyli co stać się może o 4.30 w ślepej kuchni jednego z warszawskich bloków.
Ten dziwny stan, kiedy alkohol rozpływa się po żyłach, kiedy chemia organizmu protestuje nagłą chęcią snu, a do okien wlewa się pierwsze światło poranka, rozcieńczone blaskiem sodowych lamp... W takich chwilach najwyższa pora osunąc się na podłogę, zwinąć między szafką a lodówką. I tak by było, gdyby nie dotyk; dotyk malutkiej, delikatnej dłoni, a potem ciepło oddechu na twarzy.
Ktoś mnie schwytał i usidlił. Ale czy ktoś mnie utrzyma, kiedy ja tak wierzgam i kopię? Pytania na które odpowie najbliższa przyszłość.