Archiwum czerwiec 2004


cze 24 2004 Electric funeral
Komentarze: 17

Nie lubie burzy; jest zbyt głośna, za mało subtelna, żadnego stylu i smaku, czyste efekciarstwo! A po tym, jak mnie dzisiaj grzmoty obudziły w nocy, to jestem skłonny powiedziec, że burzy wręcz nienawidzę. Przypomniała mi się piosenka Judasów "Electric Eye" i reklamy filmu "Pojutrze", "Siódma Pieczęć" Bergmana i cos tam jeszcze. Takich grzmotów jeszcze nigdy nie słyszałem, a woda lała się z nieba niemalże jak z kranu. Az sie pod kołdre schowałem...

Ale nie myślcie, ze się boje burzy, co to to nie! Jak byłem gówniarz, to wyłaziłem na dwór słuchac Black Sabbath, a największą frajde miałem jak sie gitara harminizowała z waleniem piorunów.

To co? Starzeję się chyba...

 

kompupa : :
cze 22 2004 (Niezbyt) dalekie perspektywy...
Komentarze: 17

Siedzę nad talerzem fasolki szparagowej i myślę, że jeśli przyjmę propozycję moich znajomych etnografów i pojadę tam, gdzie oni chcą żebym z nimi pojechał czyli do Mongolii, to będę musiał zrezygnować z moich wegetariańskich upodobań i zacznę jeść to, co wszyscy tam jedzą, czyli końskie mięso... No ewentualnie owcze ślepia na deser... Szczyt hipokryzji... Ale za to jak pomyslę o Ałtaju, konikach, zólwiach, stepach aż po horyzont, a potem może wędrówkach po szczytach Tien Szan, to myślę, że Kitka może sama jechac nad morze, gdzie króluje kicz, lenistwo, cellulitis i kiepska muzyka...

 

kompupa : :
cze 21 2004 Szok
Komentarze: 10

Dziś na ulicy widziałem swojego sobowtóra. A właściwie dwoje ludzi, bardzo do mnie podobnych, w pewnym sensie. Dziwne...

kompupa : :
cze 19 2004 Biegać, skakać, latać pływać - w tańcu,...
Komentarze: 10

No normalnie nie moge wysiedzieć na dupsku, a tym bardziej przed kompem! Jak jest lato to grzechem jest siedzieć w domu. Dlatego ostatnio rzadko tu bywam... Niedługo o mnie pewnie zapomnicie...

Dobra! Koniec myślenia! Idę pogonic wiewiórki!

 

kompupa : :
cze 16 2004 KATASTROFA!!!
Komentarze: 12

Mało jest rzeczy bardziej irytujących niż moment w którym sznurek od rolety wymyka się z rąk, a sama roleta z zawrotną prędkością i mało subtelnym łomotem leci do góry, zeby zostawić na dole zrozpaczonego i miotającego w myślach najgorsze przekleństwa śmiałka, który własnie chciał odsłonic okno. Trzeba się potem gramolić na parapet i ściągac to scierwo na dół. Przed chwilą przeprowadzałem taka akcję, niestety nie zakończyła się ona sukcesem. Słowem, spierdoliłem się z parapetu. Stłukłem kubek z owieczką, rozsypałem ołówki i kredki, potłukłem się poza tym. Kaktus też już nigdy nie będzie taki sam...

 

kompupa : :