Komentarze: 7
Ten kolor nazywa się mediumorchid. A dla mnie to po prostu fioletowy. Fioletowy rymuje sie z pewnym brzydkim slowem, ktorego nie napisze, co nie zmienia faktu, ze i tak doskonale opisuje ono moj dzisiejszy nastroj....
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Ten kolor nazywa się mediumorchid. A dla mnie to po prostu fioletowy. Fioletowy rymuje sie z pewnym brzydkim slowem, ktorego nie napisze, co nie zmienia faktu, ze i tak doskonale opisuje ono moj dzisiejszy nastroj....
Skad moj durny sasiad wytrzasnal taka zajebista panne? Wlasnie przed pol godzina poznalem jego nowa kobiete, ktora jest SLICZNA i STRASZNIE SYMPATYCZA! I teraz siedza u niego, a ja nadsluchuje, co oni tam moga robic... On jej pewnie puszcza te durne piosnki o mordowaniu chrzescijan, albo opowiada jakim to on jest wirtuozem gitary. Albo opowiada o mnie takie same rzeczy, jakie ja mam zwyczaj opowiadac o nim! Aaaa!!!!
Na wszelki wypadek wylaczylem wlasna muzyke i jak tylko uslysze jakis krzyk to wkrocze do jaskini smoka, zeby uratowac te urocza ksiezniczke! Chociaz pewnie predzej uslysze jej ziewanie...
No to dlaczego do cholery tam jest caly czas tak cicho?!
A moze pojde tam i zapytam, czy nie moglby mi pozyczyc cukru, bo wlasnie pieke ciasto?
No i znowu moge podziekowac tej bardziej wrednej czastce siebie, za to, ze skutecznie pomogla mi storpedowac moje wlasne plany na wieczor. A tak zostane w domu sam na sam ze swoim paskudnym charakterem. Tylko ja i on; nierozlaczna para przez cale zycie.
A tak swoja droga, to sikorki zezarly juz cala sloninke...
Mogla by juz przyjsc wiosna...
- Nie wiedzialam, ze jestes taki... metroseksualny... - odpowiedziala Kitka na moja prosbe o pozyczenie szminki, albo kremu jakigos. No bo usta mialem popekane kurna no!
Stalem na przystanku z para panczurow. Oboje mieli jakies dobre dwadziescia kilka lat, a mimo to arafatki na szyi, wlosy czerwone, mordy pokolczykowane, buty rozpierdalajace sie. Ona dodatkowo miala wozek, a w wozku malego bachora. On mial za to rower. Kiedy nadjechal autobus, wsiadla tylko ona; jej facet popedalowal sobie za autobusem.
I wszystko byloby pieknie, ekologicznie i antyglobalistycznie, gdyby nie to, ze ten rower kosztowal tyle co pol niezlego samochodu, a wyprodukowany zostal przez jeden z wielkich koncernow.